wtorek, 31 maja 2011

Super Putin

Początkowo myślałem, że to kolejny pean na Putina, a tymczasem... Zresztą przekonajcie się sami. Zwróćcie uwagę na to, co wykrzykują zombie. Gdyby ktoś nie wiedział o co chodzi z wiaderkami, to tutaj ma wyjaśnione.

poniedziałek, 30 maja 2011

Własna biblioteczka

Nie trzeba nikogo przekonywać, że w kwestii komiksowego rynku, jesteśmy przy Ameryce bardzo ubogim krewnym. Ilość zbiorczych wydań, może wywołać u niejednej osoby prawdziwy zawrót głowy. A jeśli czegoś jeszcze nie wydano... można zawsze wydać sobie samemu. Ostrzegam, że prezentowaną kolekcję oglądacie na własną odpowiedzialność. Jeśli macie słabe serce, nawet tam nie zaglądajcie.

niedziela, 29 maja 2011

Wrażenia

Wypadałoby wreszcie napisać kilka słów o przeczytanym Essentialu. Jestem bardzo zadowolony z zakupu, choć przypuszczam, że w głównej mierze wiąże się to z nie płaceniem okładkowej ceny.

 Troszkę obawiałem się czarno-białej formuły ale jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Brak kolorów zupełnie nie przeszkadza, a przy rysunkach Tony'ego DeZuniga oraz Mike'a Zecka, jest to wręcz atutem. To właśnie DeZunig do spółki Conway'em i Goodwinem stworzył pierwsze historie z Frankiem, bez udziału pajęczarza. Szczególnie druga historia (pochodząca z Super Marvel Action) jest godna polecenia. Ciekaw fabuła i klimatyczna kreska składają się na pierwszą porządną historię o naszym samotnym mścicielu.

Drugą perła w Essentialu jest mini-seria autorstwa Granta i Zecka. to właśnie jej sukces pozwolił Frankowi wypłynąć na szerokie wody w regularnej serii. Szkoda tylko, że wymienieni autorzy nie stworzyli także ostatniej części. Przy ostatnim numerze można znaleźć adnotację, w której Marvel dziękuje Duffy'emu i Vosburgowi za profesjonalizm. Czyżby musieli szybko dokończyć serię, porzuconą przez pierwotnych twórców? Z oryginalnej ekipy uchował się tylko John Beatty, który odpowiadał za tusz w całej mini-serii.

Głównym atutem serii są rysunki Zecka, jednego z moich ulubionych artystów. Szczególnie pierwszy numer, z akcją w więzieniu to prawdziwa uczta dla oczu. Zwłaszcza Jigsaw prezentuje się wyśmienicie. Warto zrócić uwagę na okładkę 3 numeru, gdzie błędnie podano, że seria ma 4 części.

                                    

Co do reszty historii które składają się na to opasłe tomisko, to czyta się je bardzo przyjemnie. Chyba tylko historia z udziałem Dagger i Cloaka odstaje swym poziomem od reszty. Dużym plusem, jest stary dobry pajączek, rzucający śmiesznymi tekstami na lewo i prawo.


Fajnie porównywało się tłumaczenie Mandragory i Semicu, a właściwie Codemu w przypadku ASM annual 15. Zadziwiające jak niektóre dymki mogą się różnić :)

piątek, 27 maja 2011

Odrobina humoru

                                       


Autorem obu rysunków jest Randy Bish.

piątek, 20 maja 2011

Nareszcie

Dotarł do mnie nareszcie Punisher Essential, wydany swego czasu przez Mandragorę. Ponad 10 lat upchanych na ponad 500 stronach.  Szykuje się cały weekend czytania.         

czwartek, 19 maja 2011

What's under your Mask?

Założę się, że większość chciałaby mieć taką kolekcje masek na ścianie. Na razie będziemy musieli zadowolić się tym plakatem. Jego też bym chciał na ścianie :)

Autor: Adrian Pavic


                                               
 Plakat można kupić tutaj. Dwie pozostałe wersje można obejrzeć tu.                   

środa, 18 maja 2011

Face to face

  Batmany Burtona to najlepsze co przytrafiło się gackowi w świecie filmu. Dotyczy to zwłaszcza drugiej części. Całkiem możliwe, że kiedyś zagości tutaj pean na jej cześć. Na razie, by umilić czas potencjalnym czytelnikom, którzy oczekują kolejnych notek, proponuje odrobinę muzyki.


  Warto zapoznać się także z resztą twórczości tego zespołu. Niektóre ich kawałki potrafią dostarczyć interesujących doznań :)

wtorek, 17 maja 2011

Prolog

Moja przygoda z komiksami zaczęła się na przełomie lat 80-90 poprzedniego wieku. Nie będzie żadną przesadą, jeśli napiszę, że nauczyłem się czytać, by czytać komiksy :) Tytusy, Kleksy, Thorgale, Kajki i Kokosze oraz Funky Kovale to były moje początki. Potem dołączyły do tego zacnego grona zeszytówki z TM-Semik. Do dziś pamiętam jak starszy brat przyniósł je do domu. To właśnie brat zaszczepił we mnie miłość do komiksów. Nie ważny gatunek, czy kraj pochodzenia. Najważniejsza jest przyjemność z czytania.

   Pod koniec lat 90 właściwie straciłem kontakt z komiksami. Co prawda byłem na bieżąco z Thorgalem, którego wciąż zbiera mój brat, ale to nie już było to samo co kiedyś, gdy miesięcznie czytało się po kilka komiksów. Odkurzyłem tą starą miłość w ostatnich miesiącach zeszłego roku, w czym niemała zasługa grup translacyjnych. Okazało się, że mam wiele do nadrobienia :)

    Nie wiem jeszcze dokładnie co tutaj będzie, ale będzie to na pewno coś co jest związane z szeroko rozumianym światem komiksów.