niedziela, 29 maja 2011

Wrażenia

Wypadałoby wreszcie napisać kilka słów o przeczytanym Essentialu. Jestem bardzo zadowolony z zakupu, choć przypuszczam, że w głównej mierze wiąże się to z nie płaceniem okładkowej ceny.

 Troszkę obawiałem się czarno-białej formuły ale jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Brak kolorów zupełnie nie przeszkadza, a przy rysunkach Tony'ego DeZuniga oraz Mike'a Zecka, jest to wręcz atutem. To właśnie DeZunig do spółki Conway'em i Goodwinem stworzył pierwsze historie z Frankiem, bez udziału pajęczarza. Szczególnie druga historia (pochodząca z Super Marvel Action) jest godna polecenia. Ciekaw fabuła i klimatyczna kreska składają się na pierwszą porządną historię o naszym samotnym mścicielu.

Drugą perła w Essentialu jest mini-seria autorstwa Granta i Zecka. to właśnie jej sukces pozwolił Frankowi wypłynąć na szerokie wody w regularnej serii. Szkoda tylko, że wymienieni autorzy nie stworzyli także ostatniej części. Przy ostatnim numerze można znaleźć adnotację, w której Marvel dziękuje Duffy'emu i Vosburgowi za profesjonalizm. Czyżby musieli szybko dokończyć serię, porzuconą przez pierwotnych twórców? Z oryginalnej ekipy uchował się tylko John Beatty, który odpowiadał za tusz w całej mini-serii.

Głównym atutem serii są rysunki Zecka, jednego z moich ulubionych artystów. Szczególnie pierwszy numer, z akcją w więzieniu to prawdziwa uczta dla oczu. Zwłaszcza Jigsaw prezentuje się wyśmienicie. Warto zrócić uwagę na okładkę 3 numeru, gdzie błędnie podano, że seria ma 4 części.

                                    

Co do reszty historii które składają się na to opasłe tomisko, to czyta się je bardzo przyjemnie. Chyba tylko historia z udziałem Dagger i Cloaka odstaje swym poziomem od reszty. Dużym plusem, jest stary dobry pajączek, rzucający śmiesznymi tekstami na lewo i prawo.


Fajnie porównywało się tłumaczenie Mandragory i Semicu, a właściwie Codemu w przypadku ASM annual 15. Zadziwiające jak niektóre dymki mogą się różnić :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz